Sumy na spinning – duża rzeka

Jak łowię sumy spinningiem z brzegu, w rzece – nocą?

Być może jesteś właśnie na takim etapie wędkarstwa, że chcesz się w końcu dobrać spinningiem do tych największych ryb naszych wód. Jeśli tak, to ten wpis może pomóc ci łowić te piękne, wielkie ryby w twojej rzece. Porady tutaj zawarte są wynikiem moich wieloletnich obserwacji oraz empirycznych doświadczeń, z czasów, gdy jeszcze nie łowiłem sumów z pływadełka. Co interesujące – łowiąc te drapieżniki z belly boat, mam mniej brań ale więcej wyciągam ryb. Szczególnie tych większych. Dlaczego w ogóle łowić sumy w taki sposób? Zdaję sobie sprawę, że nie każdy dysponuje łódką czy pontonem, lub regulamin danej wody zabrania łowienia ze środków pływających. Oczywiście można nastawić się na suma za pomocą zrywek (bardzo skutecznych) ale niektórzy tak jak ja kochają to fantastyczne uczucie gdy nagle potężna ryba wyrywa kij z ręki. Dla tej chwili, dla tego wrażenia zarwałem w swoim życiu wiele nocy! Właśnie dlatego uważam, że nadal warto łowić sumy w ten sposób.

Wytypuj właściwe miejsce

Szukaj miejsc, gdzie woda bardzo mocno mieli, łączą się nurty, wpada dopływ innej rzeki, jest jakaś mocna rzeczna zawierucha, przelana opaska itp. Przez wiele lat wracałem po wyprawie do domu z szumem wody w uszach, bo zawsze łowiłem w miejscach, gdzie woda z impetem się przelewała lub gdzieś mocno kręciła. Takie miejsca to są sumowe bankówki. Ustawiam się wówczas w takim miejscu na wiele nocnych godziny i monotonnie rzucam przynętę w jedno miejsce. Wiem, że sum w końcu tam podejdzie, nie wiem kiedy – ale wierzę, że to zrobi! Prowadzę woblera najpierw wachlarzem, rzucając w kierunku drugiego brzegu i pozwalając mu trochę spłynąć a później powoli ciągnę go pod prąd. Doprowadzam przynętę pod same nogi nisko trzymając szczytówkę wędki, bo czasem brania następowały właśnie w momencie próby wyjęcia przynęty z wody. W opisany sposób łowię wyblerami płytko chodzącymi. Ale mam też drugi sposób. Podaję w dół rzeki Dorado Alaskę 6 cm, pływającą ale ze sterem do głębokich zadań. Szukam takiego miejsca, gdzie wobler będzie mógł pracować w szybkim nurcie, bezustannie przez kilka minut. Ja lekko zmieniam jego położenie powoli kręcąc kołowrotkiem lub przekładając szczytówkę z prawej na lewą stronę i odwrotnie, co zawsze powoduje wolne przemieszczanie woblera o parę metrów. W ten sposób penetruję pewną powierzchnię, gdzie zakładam, że w nocy sum będzie żerował. Aby ta taktyka była skuteczna i wobler nie grzązł po chwili w brzegu, wchodzę do wody w spodniobutach lub staję na przykład na rozmytej główce. Kiedyś znalazłem wystający z wody wielki kamień mniej więcej o wymiarach 80 na 80 cm. Żeby na niego wejść, trzeba było brodzić na linii przelania spodbiobutów – ale było warto. Za nim tworzyły się tak piękne zwary, że nie mogłem odpuścić tego miejsca. Stałem na nim całą noc. Złowiłem trzy sumy!

Absolutnie fantastycznym miejscem na rzece jest prostopadła do nurtu, przelana, kamienista przykosa. Podaję wówczas przynętę w opisany wcześniej sposób, ale w miejscu, gdzie tuż za przykosą zaczyna się głębia. Jeśli dostrzegę takie miejsce w rzece, wiem, że spędzę tam sporo czasu. Głębia nie musi być głębią. Czasem za taką ledwie przelaną przykosą woda spada o metr. Ale to wystarczy wszelkim wodnym drapieżnikom skutecznie tam się kryć,czekając na spływający z góry pokarm i moje woblery.

Kolejnym elementem, wręcz warunkiem bezwzględnym, który należy wziąć pod uwagę w celu prawidłowego wytypowania miejsca nocnego żerowania suma, jest świadomość wielkiej i głębokiej wody, znajdującej się w pobliżu. Generalnie im więcej głębokich miejsc obok, tym większa szansa na ładną rybę. Czasem widywałem wędkarzy, którzy łowili zrywkami w miejscach, gdzie pół kilometra w dół i w górę rzeki nie było ani jednego miejsca głębszego niż dwa metry. Nie warto tam tracić czasu bo ryba twojego życia będzie patrolować w tym czasie zupełnie inny rewir. Jeśli wiesz, gdzie w twojej wodzie są takie miejsca, to już jesteś bliżej sukcesu. Ja bardzo często podawałem przynętę na płytkiej wodzie (od 50cm do 1,5m) która bezpośrednio sąsiadowała z głęboką wodą i byle nurt był tam szybki. Miałem wiele ryb z wypłycania, które tworzyło się tuż za wypłukaną nurtem głęboka dziurą.

Jeśli za dnia zaobserwujesz w wodzie stada uklei, atakowane co jakiś czas przez bolenie, to bądź niemal pewny, że w nocy w to miejsce zapuści się król tej wody. Tak jak bolenie znalazły swoją stołówkę tak i pobliskie sumy doskonale wiedzą, gdzie jest jedzenie, tylko być może nie wybiła jeszcze ich pora. Traktuj zatem bolenie jako swoich zwiadowców. Ważne, żeby takich miejsc nie opuszczać za wcześnie

Kiedy?

Sumy łowię nocą głównie dlatego, że dzień jest dla mnie zarezerwowany dla kleni, boleni i brzan. Ściganie drapieżnego białorybu jest tak ekscytujące, że odpuszczam całkowicie łowienie sumów np. z kwokiem. Wytrawny dzienny sumiarz, wyposażony w wiedzę i nowoczesny sprzęt jest w stanie łowić sumy niemal na zawołanie. Mnie jednak bardziej elektryzuje ta ryba nocą. Zatem jaka pora?, która godzina? Łowcy sumów są tutaj wyraźnie podzieleni. Być może jest to zależne od technik jakie stosują oraz od wody w której łowią. Ja jednoznacznie i z całą stanowczością stwierdzam, że najlepsze efekty mam między 22:00 a 2:00. Przy czym najlepsza pora to północ. Gdy wybija godzina 00:00, to jest to znak, że muszę się mocniej skoncentrować i pewnie trzymać wędkę. Owszem, ryby biorą również o innych porach ja jednak podaję ci godziny moim zdaniem najlepszego żerowania. Czasem widywałem wędkarzy, którzy nastawiali się na sumy spinningiem, jednakże w obawie przed czernią nocy kończyli wędkowanie przed 22:00. Nie wiedzieli, jak wiele tracą…

Sezon sumowy dawniej w Polsce zaczynał się w lipcu. Od kilku lat można te ryby łowić już w czerwcu. I jak wiadomo, właśnie miesiące letnie to najlepszy okres na łowienie tych ryb. Ale każdy rok różni się od siebie. Bywały takie sezony, gdzie lato zaczynało się już w maju, a wtedy sumy fantastycznie żerowały w czerwcu. Ryby wychodziły na płytkie bystrza i tam wieczorami polowały na mniejsze ofriary. Jednak ostatnio kwiecień i maj bywały bardzo zimne co mocno odbijało się to na żerowaniu sumów w szóstym miesiącu. Lipiec i sierpień to znakomity czas, ale nie można zapominać o wrześniu i październiku. Uwierz mi, że nawet gdy jest już dość zimno, to sumy potrafią doskonale żerować i wówczas częściej atakują moje przynęty na spokojnej wodzie np. w klatkach między główkami. Prawdziwi eksperci w łowieniu tych ryb twierdzą, że wrzesień to czas grubych ryb. Mnie tej tezy nie udało się potwierdzić.

Przynęty

Już pokrótce wspomniałem wcześniej, że posługuję się zasadniczo tylko dwoma woblerami. Pierwszy to niemal nieosiągalny już dziś oryginalny Storm Sub Wart, lub jeszcze lepszy Wiggle Wart, z podgiętym kombinerkami po podgrzaniu sterem. Ma w sobie grzechotkę i jest to wobler o udowodnionej wielokrotnie skuteczności. Zapinam mu dwie mocne kotwice i pracuje niebywale. Nie powinien pracować przy samej powierzchni, idealnie jest, gdy pracuje 30 – 50 cm pod lustrem wody. Ma jedną wadę – ster z oczkiem jest wklejany. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jakie to niesie za sobą zagrożenie. Straciłem w ten sposób kiedyś piękną rybę.

Drugi wobler, to Dorado Alaska 6 cm, która ma również jedną wadę: łatwo łamie się w niej ster. Po braniu ryby niemal na pewno ster odpadnie i trzeba go ponownie kleić. Dlatego w pudełku mam zawsze kilka takich przynęt. Jeśli chodzi o kolorystykę to jak mówił Marek Szymański: „kolor jest obojętny – byle był niebieski”. Ja się z tym zgadzam, lubię woblery w tych barwach ale czy są skuteczniejsze? Trudno powiedzieć, bo za często łowię tylko na ten kolor i nie mam porównania. Próbowałem łowić z powierzchni na większe woblery ale nie miałem efektów. Przy dnie, szurając po kamieniach – owszem, ale przy powierzchni – bez brań. Testowałem całą masę innych przynęt ale koniec końców powracałem zawsze do moich ulubionych. Pamiętaj, to są moje doświadczenia i z całą pewnością są przynęty, które są również skuteczne a przede wszystkim trwalsze. Jak takie masz, chętnie się o tym dowiem.

Sum z Wisły

Podsumowanie

Nocne łowienie sumów to prawdziwa orka i wyzwanie. Nawet gdy już poznasz tajniki łowienia tych ryb, będą zdarzać się noce, nawet wiele, w których nie będziesz miał kontaktu z rybą. To bywa frustrujące. Ale później trafi się wyprawa, gdzie możesz wyjąć z wody 3-4 ryby! I takie chwile wynagradzają wszystko, są nagrodą za cały ten wysiłek. Wszak nie chodzi w tym wszystkim tylko o ryby ale przede wszystkim o przygodę, o wyrwanie się z tego elektronicznego świata, o tworzenie kapitalnych wspomnień na lata… Mam nadzieję, że mój wpis pomoże ci skuteczniej łowić te okazałe drapieżniki i pamiętaj, że co jakiś czas trafią się przepiękne przyłowy, w postaci okazałej brzany na alaskę czy bolenia lub klenia na stormika! Połamania kija!

ROKI Fish Boa – Zbigniew Kiełkowski

Leave a Comment