Wisła poniżej Krakowa - szukam boleni

To była ciężka wyprawa...

Wisła poniżej Krakowa – szukam boleni. Taki postawiłem sobie cel. Początek maja to pewny okres na rybę. Ale jak się okazało – nie w tym sezonie. To był najgorszy maj od dwóch dekad! Zimno, zimno i deszcz. Ryba żerowała himerycznie niemal w całym kraju. Oczywiście prawdziwe wygi zawsze coś wydłubią ale daleko mi do nich. Niemniej, postanowiłem spłynąć mój ulubiony odcinek Wisły. Zawsze pływam tam noce w poszukiwaniu króla rzeki ale tym razem wyjątkowo miałem możliwość popłynąć wiosną. Po przejechaniu 240 km znalazłem się nad Wisłą. Szybki widok na martwą rzekę nie poprawił specjalnie mojego nastroju. Posiedziałem jeszcze chwilę w ciepłym samochodzie, po czym rozpakowałem cały sprzęt. Gdy już byłem gotów, odbiłem się od brzegu i ruszyłem w nadziei na wielkiego klenio-bolenia!

Belly boat - deszcz
Belly boat – łowię w deszczu

 

Pogoda uległa zmianie na jeszcze gorszą...

Płynąc w deszczu, co jakiś czas dostrzegałem delikatne zawirowania wody świadczące o pewnej jednak aktywności „białych” drapieżników. Płynąłem tak kilka godzin, niemal bez kontaktu z rybą. W jednym miejscu dostrzegłem „bolka”, który w pogoni za żarciem, wyskoczył wysoko nad wodę. Moja kamera dostrzegła ten moment, stąd ta ładna miniaturka filmu. U ujścia rzeki Nidy zrobiłem sobie krótką przerwę. Kto pływa tam z echosondą ten wie, że na samym cyplu jest gwałtowny spadek brzegu, do dużej głębokości. Echo pokazuje tam nawet pięć metrów! Wychodząc z wody byłem bardzo ostrożny, żeby nie wpaść do głębi. 

Płetwy spadają do wody. Zgibiłem moje płetwy. Płetwy spadły do wody. Belly boat płetwy w wodzie.
Płetwy spadają z mojego pływadełka

 

Gubię płetwy u ujścia Nidy

Gdy już byłem na brzegu, złapałem za pływadełko i pociągnąłem go ku górze. Wtedy płetwy zsunęły się do wody. Jak mogłem położyć je na siedzisko? To błąd, który mógł mnie sporo kosztować. Nie wiedziałem jeszcze, czy płetwy zsunęły się przy samym brzeg, czy jednak wpadły metr dalej, gdzie nie miałbym już żadnych szans na ich wyjęcie. Najpierw próbowałem wydostać je z wody za pomocą woblera. Liczyłem na to, że kotwiczka zahaczy o sprężynkę część płetw. Niestety bez efektu. Postanowiłem się rozebrać i wejść do wody. Udało się! Obje płetwy leżały na płaskiej gliniastej półce przy samym brzegu. Mogłem kontynuować spływ.

Nic jednak się nie działo. Co jakiś czas obserwowałem wyścigi skuterów wodnych i to w zasadzie tyle emocji. W tak monotonnie nudnej atmosferze płynąłem sobie do celu – czyli Błotnowoli. W pewnej chwili jednak zerwał się porywisty wiatr. Pech sprawił, że byłem akurat po drugiej stronie rzeki. Analizowałem czy wrócić na lewą stronę, bo przecież tam miałem samochód, ale falę były już tak duże, że musiałem wyjść z wody natychmiast.

Wrzuciłem cały mój majdan w krzaki i na GPS zorientowałem się dokładnie gdzie jestem. Doszedłem do drogi, gdzie po godzinie złapałem stopa, później następnego i tym samym dojechałem wieczorem do samochodu. Wróciłem się po sprzęt i obiecałem sobie, że będę tam jeszcze raz ale w lipcu!

Belly boat niosę na plecach

W tym celu rysowałem ślad przebytej drogi na echosondzie, żeby móc następnym razem popłynąć od razu nocą, bez wcześniejszego rekonesansu. Dzięki temu, gdy będę  tam za jakiś czas, jestem pewny, że nie ma niebezpiecznych niespodzianek na trasie. Uwierz mi, że gdy spływa się nocą taki odcinek i z oddali słyszysz głośny szum wody, serce bije mocniej. Ślad echo daje mi pewność, że nic mnie nie powinno zaskoczyć. 

 

Podsumowanie

Nie lubię łowić tam białych ryb. Jest ich zdecydowanie mniej niż w innych rzekach, lub z powodu takiego a nie innego charakteru wody, ustawiają się w zupełnie innych miejscach, niż sądzę. Tak czy siak, trudno tam o klenia, trudno o bolenia. Natomiast jest szansa na kapitalnego suma. Płynąc wiele godzin spotyka się na echo głębokie na 3-4 metry opaski z urozmaiconym dnem i brzegiem. Wystające kamienie, konary drzew, wiry… Kapitalne miejsca sumowe i można się spodziewać rekordu Polski w każdym rzucie.  To mam nadzieję przydarzy się ROKI Fish Boa!

ROKI Fish Boa - Zbigniew Kiełkowski

Jeśli moja relacja tekstowa  pomogła Ci w jakikolwiek sposób, lub masz uwagi, prosze o komentarz pod moim filmem w serwisie YOUTUBE. Jest to też sygnał dla mnie, że ktoś tutaj zagląda.