BELLY BOAT nocny spływ Odrą poniżej Raciborza
Jakże kocham to co robię! To była fantastyczna wyprawa!
Gdy tylko ułożyliśmy z żoną dzieci do snu, wsiadłem w samochód i wyruszyłem samochodem w 70 km trasę. Cel był jeden: BELLY BOAT nocny spływ Odrą poniżej Raciborza! Po datarciu nad brzeg rzeki, pośpiesznie wyjąłem sprzęt z auta i przygotowałem go do wyprawy. Zamknąłem Tipo, włożyłem belly na głowę, wędki, płetwy do ręki i ruszyłem przedzierać się przez krzaki – w kierunku wody.
Nie jest to łatwe w tym miejscu, bo jest stromo i olbrzymie połacie wyrośniętego rdzestowca ale udało się. Zegarek pokazywał dwdziestą trzecią godzinę. Czyli najlepszą porę na żerowanie wielkich ryb z wąsami! Wpakowałem się do wody i zacząłem obławiać pojedyncze główki, kręcąc się w klatkach i rzucając w zapływy. Pierwszego małego sumka złowiłem dość szybko. Wziął na stormika ale w spokojnej wodzie.
I tutaj wydarzyła się rzecz niesłychana. Gdy podniosłem go do sesji foto, usłyszałem, że on na mnie brzęczy jak szeszeń. Wyobraźcie sobie tę sytuację: środek nocy, trzymam rybę, i słyszę, że ten sumek na mnie brzęczy! Momentalnie wywaliłem go do wody! Jeszcze nigdy tak szybko nie wypuściłem ryby. Dopiero po kilku sekundach zrozumiałem, że to musi być prawdziwy szerszeń – gdzieś w pobliżu. Była noc i nie wiedziałem gdzie jest ten przeklęty owad. Zacząłem się szamotać aż w końcu mignął mi w świetle latarki jak wpadał do wody. Poprawiłem mu jeszcze z płetwy – dla pewności. Co to była za sytuacja. Dopiero na spokojnie w domu, zobaczyłem na filmie, gdzie ten szerszeń latał i jak blisko był znalezienia się w moich spodniobutach… Szerszenie mogą kąsać wielokrotnie, więc łatwo przewidzieć bolesność skutków!
Tak czy siak, skończyło się tylko na strachu. Pływałem dalej. Rozpadało się. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz delektowałem się tym deszczem. Gdy żyję codziennie w wygodnym, nowocznesnym i eleltronicznym świecie, to potrzebuję później się kompletnie zresetować, zciorać w przyrodzie! Dlatego uwielbiam takie wyprawy jak ta!
Przepłynąłem na drugą stronę rzeki, gdzie jest płytsza woda. Ciągnąłem belly boat dwieście metrów w górę rzeki, żeby jeszcze raz obłowić te same, atrakcyjne główki. Szedłem ostrożnie, ciągnąc belly za linkę. Gdzieniegdzie woda była na granicy spodniobutów, więc trzeba było iść bardzo ostrożnie.
Ale przedarłem się w górę i ponowiłem spływ. Już na drugiej główce, kolejny strzał i dołowiłem drugiego sumka. Piękna ryba w okolicach metra. Zrobiłem mu krótką sesje i wpuściłem go do jego naturalnego środowiska.
Pomokłem sobie jeszcze przez kilka godzin i postanowiłem się zbierać. O trzeciej skończyłem by o czwartej trzydzieści być w domu. Krótki sen i na ósmą rano do pracy! Czuję, że ta pasja nie poprawia mi zdrowia. Wiele zawanych nocy, zimno, wilgoć… To się kiedyś będzie musiało odbić.
Charakterystyka odcinka
Łowiłem poniżej ujścia rzeki Rudy do Odry. Zbudowano tam nowe główki po prawej stronie rzeki. Bez szału z głębokością, maksymalnie 3-4 metry. Kiedyś było tam lepiej, jeszcze przed remontem brzegu, ale kto to pamięta… Ciekawe miejsce, chociaż nie jest łatwo dojechac zwykłym samochodem. Ale generalnie dzicz i trudno o ludzi. Pływanie tam, to zwykle samotna podróż…